,,Jest rok 2010. Grupa specjalnie wyselekcjonowanych żołnierzy szkoli się w warunkach kosmicznych, by utworzyć pierwszy oddział gwiezdnych wojowników. Jednym z rekrutów jest szeregowy Mandella, który wcale nie miał zamiaru zostać żołnierzem, tylko fizykiem... W tym samym czasie ziemski statek zostaje zniszczony przez nieznanych wcześniej obcych. Wybucha galaktyczna wojna, która potrwa ponad tysiąc lat...''
Postępująca technologia wykorzystywana jest do złych celów. Przede wszystkim ma służyć wojnie i jego armii, w założeniu pozbawionej dobrodusznych uczuć. Wojna jest sztucznie pompowana przez rząd i organizacje, które mają odzwierciedlenie lub są podobne (A.E.N.Z) do tych założonych w naszej prawdziwej przeszłości. To nadaje ton hiperrzeczywistości, jawnie opisującej to, co wydarzyło się sprzed kilka dekad wcześniej.
Jest to powieść graficzna, która ma wyraźnie antywojenny wydźwięk i pesymistyczną wizję przyszłości. Toczenie bojów z obcymi i niezrozumienie innych ras od ludzkiej przywodzi na myśl ignorancję. Jednak walki występują na planie drugim, a cała otoczka fabularna bardziej skierowana jest na zjawisko wojny, degradację psychiki, zamiany organizmu w roboty do zabijania, ogłupianie i hiperkontrola mas, manipulacja czasem. Uświadamia czytelnika, że kosmos to pustka i bezgraniczna samotność, a nawiązywanie kontaktu z inną rasą traktować, jak coś mało spotykanego.
Zmiana kolorów w tekście jest sygnalizowana przekazem podprogowym i to w nich najczęściej dzieją się rzeczy niesłychane, jak manipulowanie opinią publiczną.
Wielu z żołnierzy niczym się nie wyróżnia, ponieważ następuje atak klonów, zdeptanie własnego indywiduum, podporządkowanie się instytucji i wyższym rangom ,,kolegom'' z drużyny. Jeśli nie, to wypad przez statek kosmiczny. Nasz główny bohater Mandella jest jednym z tych nielicznych, którzy nie stracili jeszcze rozsądku, ale z drugiej też strony dochodzi do bardzo przykrych wniosków. Cały czas dowiadujemy się o jego spostrzeżeniach i wywodach na tematy ,,przyszłości''. Wiele z nich jest archaiczna, ale również dyskusyjna. Jest to uniwersum, w którym działają bardzo inteligentni i odporni na ból fizyczny ,,bohaterowie'' wojny . W przeważającej części występują tu tragiczne postacie. Jest nawet Potter (ale nie ten Potter, zwanym Harry), kobietę, poszukującej więzi w załodze statku. Wraz z naszymi ,,ulubieńcami'' odwiedzimy kilka planet, które okazują się równie puste, co uczucia względem innych. Nikt nie może się do nikogo przywiązywać, a rozkazy wykonywać bez zamysłu.
Haldeman opowiada o wojnie, ale także o jego powrocie. Wrócenie na ziemię z kosmosu zmienia całkowicie żołnierza. Odważni i nieustraszeni nie potrafią się odnaleźć w świecie, którego nie pamiętają w zastanej strukturze. Okazuje się, że telewizja przesłoniła wszystkim oczy, jak wygląda życie spoza ziemi. Wojacy zaczynają dostrzegać, że po powrocie czeka ich bezrobocie, albo ponowne zaciągnięcie się do wojska. Większość z nich wraca do świata, w którym czują się już bardziej bezpiecznie. W innym przypadku zostają jeszcze mocniej poddani praniu mózgu, popadają w szaleństwo, czy też do końca życia stają się ,,materiałem'' niepotrzebnym i zbędnym. Mandella nie daje się zwariować i wraca skąd przybył. Jednak powrót do gwiazd nie przynosi zmian i wciąż czuję się wyobcowany, nosi ze sobą cierpienie i wspomnienia, których nie da się w sobie unicestwić.
Kreska autorstwa Marvano jest przestarzała, ale jej dawny urok nie uleciał. Jest charakterystyczna, szczegółowa, kadry są dynamiczne i potrafią nas zasypać gromadą słów. Pierwsza część od strony technicznej jest najgorzej wykonana. Czasem słowa ciężko było przeczytać, literki potrafią zlewać się ze sobą. Niezamierzone błędy gramatyczne, ale z rzadka. Nawet stylistyka obrazu wygląda nieco gorzej niż kolejne odsłony. Od drugiego zeszytu wszystko jest już czytelne. Lepiej zarysowane, mniej rozmazane. Tak to kiedyś było (koniec lat 80'), ale z tego co się orientuję została zbiorczo wydana w 2009 roku. Nie wiem jak to wygląda, ale pewnie lepiej, ja posiadam wersję z 1990.
,,Wieczna wojna'', to podobno klasyk, dlatego sięgnąłem po niego z entuzjazmem. Komiks przeczytałem w jeden wieczór i jeśli złożyć trzy zeszyty w całość tworzą 145 - stronnicową epopeję o wojnie, której nie miała prawa zaistnieć. Zakończenie utworu jest na wpół szczęśliwe, na wpół negatywne. Marvano i Haldemano dali mi pretekst bym sięgnął po książkę, a także zaczął studiować ,,Wieczny pokój'' i ,,Wieczna wolność''. Do tej serii jeszcze wrócę, bo ma ogromny potencjał i czyta się to z niegasnącym zachwytem.
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz